środa, 23 października 2013

Rozdział 2

Nagle usłyszałam czyjś głęboki głos.
-Zostaw ją. - skądś znałam ten głos, tylko nie mogłam skojarzyć skąd. Wszystko działo się tak szybko. Jednym zwinnym ruchem brunet odciągnął ode mnie blondyna a ja osunęłam się w dół, chwytając za obolały policzek. Zanim podniosłam wzrok usłyszałam kilka uderzeń, siarczystych przeklnięć oraz nieprzyjemnych gruchotów. Gdy odważyłam się podnieść wzrok, ujrzałam boleśnie pobitego blondyna oraz sapiącego i kipiącego złością bruneta.
-Nie dotarło ?! ZOSTAW JĄ. - warknął po raz kolejny. Blondyn zaśmiał się obrzydliwie a mnie od razu zmuliło. Chłopak o brązowych włosach i niebieskich oczach zareagował od razu, wymierzając bolesne kąpnięcie w brzuch blondyna. Ten zawył i ostatkami sił, podniósł się z ziemi oraz zwiał. Brunet chciał go złapać ale mu się nie udało. Nie bardzo wiedziałam co się właśnie stało ale czułam cholerny ból oraz gorące łzy na policzku ! Ujrzałam wyciągniętą dłoń w moją stronę, którą chętnie ujęłam, wstając. Przytrzymałam rozpiętą i lekko potarganą sukienkę przy ciele.
-Dziękuję. - szepnęłam słabo, patrząc w dół. Chłopak uniósł moją głowę za podbródek a ja spojrzalam w jego oczy. Widząc w nich ciemną głębie lekko się wzdrygnęłam.
-Odwróć się.. - szepnął, ochrypłym i cholernie seksownym głosem ! Wykonałam jego polecenie i usłyszałam zapięcie sukienki. Następnie chłopak ujął moją dłoń i ruszył w stronę wyjścia.
-Nie trzeba... Poradzę sobie. - otarłam pospiesznie łzy,próbując wywrać dłoń z jego uścisku. On zaś nawet nie raczył na mnie zbyt spojrzeć tylko pociągnął a następnie usadowił w swoim samochodzie. Zapięłam pasy i nie odzywałam się słowem.
-Gdzie jedziemy ? - w końcu nie wytrzymałam i spojrzałam na niego lekko zdezorientowana i nadal bardzo obolała.
-Do mnie.. - miał lekko zmarszczone brwi ale skupiał się na drodze. Westchnęłam cicho i podjęłam dalszą rozmowę.
-Nie musisz... Odwieź mnie do siebie... - nadal zakrywałam się potarganą sukienką, lecz chwilę potem byliśmy pod jego domem. Cholera, jak do ściany.
-Wiem, że nie muszę.. Ale chodź. - podał mi dłoń, dzięki, której wysiadłam z samochodu i podeszliśmy do drzwi. Nadal czułam nieprzyjemne uczucie wewnątrz... Po tych zdarzeniach, nie czułam się dobrze. Czułam się wręcz fatalnie ! Weszłam do środka, rozglądając się. Miał całkiem niezły i duży dom jak na samotnika.
-Chodź ze mną do kuchni...
-Um.. Dziękuję ale chciałabym jedna...
-Chodź. - przerwał mi w pół zdania, widać, że lekko się zirytował. Nie byłam z tego dumna, więc fuknęłam cicho pod nosem i usiadłam na blacie, zgodnie z jego prośbami. Następnie chłopak przemył mój policzek.
-Wyglądam koszmarnie.. - zaśmiałam się słabo, co dziwne chłopak również uraczył mnie swoim śmiechem.
-Wyglądasz ślicznie... Jestem Louis ale mów mi Tommo. - pogładził mój policzek, myjąc twarz do końca.
-Amber. - uśmiechnęłam się lekko i poczułam jak moje policzki pieką. Odważyłam się spojrzeć w oczy Louis'a, które zdążyły już złagodnieć.
-Śliczne imie dla ślicznej dziewczyny. - puścił mi oczko, poczułam kolejny przypływ gorąca na policzkach.
-Śmieszneee.. - wywróciłam oczami. - Dziękuję Tommo, jeszcze raz.
-Nie masz za co... Zanocujesz u mnie. - to nie brzmiało jak prośba a raczej rozkaz.
-Nieee, wrócę do sie..
-Zostajesz. - znów przerwał mi w pół zdania ! Ugh ! Louis wyszedł z kuchni więc zeskoczyłam z blatu.
-Louis, ja wracam do siebie ! - spróbowałam jakoś okryć się sukienką i ruszyłam do drzwi, lecz ktoś mnie powstrzymał.
-Nie, Amber. W takim stanię Cię nie puszczę. - zmierzył mnie wzrokiem, uśmiechając się pod nosem. Spojrzalam na siebie i... Och ! Moja sukienka była w strzępach a chłopak trzymał świerze ciuchy w ręce.
-Umm... - przygryzłam nerwowo wargę. Nie byłam pewna czy zostać u chłopaka, którego dopiero co poznałam !
-No to jak... Zostajesz, mała ? - spojrzał w moje oczy, a mi kolana zmiękły. W końcu po wielu prośbach uznałam, że zostanę. Poszłam wziąć prysznic. Weszłam do wielkiej i przytulnej łazienki. Kurwa, po co mu taki wielki dom ! Ściągnęłam resztki sukienki z siebie i spojrzałam na nią, wzdychając. To była moja ulubiona. No nic, weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wode. Ciepłe strumienie wody zmywały ze mnie wszystkie złe wspomnienia dzisiejszego wieczora. Wylałam na siebie płyn o zapachu mango i czegoś jeszcze tylko nie mogłam poznać czego. Gdy już spłukałam z siebie płyn, wyszłam otulając się ciepłym ręcznikiem. Następnie wytarłam całe ciało miekką tkaniną i przebrałam się w świerze ciuchy co dało mi dużo swobody. Wyszłam i znalazłam Louis'a siedzącego w salonie.
-Em... Tommo ? Gdzie moja torebka ? - lekko zmarszczyłam swoje brwi a on zaśmiał się pod nosem i wstał, podając moją torebkę. Odetchnęłam w duchu.
-Dzięki. - mruknęłam, wyciągając z niej telefon i opadłam na kanapę, podczas gdy brunet ruszył do łazienki. Napisałam sms do mamy aby się nie martwiła, że wyszłam tak szybko z imprezy. Skłamałam, że źle się poczułam. Odłożyłam telefon na szafkę obok.
-Śpię na kanapie ! - krzyknęłam, szybko kładąc się na kanapie w salonie, lecz chłopak mnie wyprzedził i przewiesił przez swoje ramię.
-Chyba śnisz. - zaśmiał się, podczas gdy ja biłam jego tył pleców pięściami, niestety nie wystarczająco mocno. Spojrzałam w dół i okazało się, że jest bez koszulki ! Cholera ! Moje policzki zapiekły.
-Louis, puszczaj ! Puszczaj mówię ! - on tylko się śmiał, więc poddałam się, wzdychając ciężko. Poczułam jak chłopak kładzie mnie na czymś miękkim po czym oddala się. Nie ! Tak ślicznie pachniał !
-Śpisz tutaj i dobranoc. - puścił mi oczko, ale nie dawałam za wygraną.
-Louis, śpię na dolę ! - uniosłam brew, siadając oraz krzyżując ręce na piersi. Byłam choooolernie upartą osobą.
-Nie, nie śpisz. - zmarszczył lekko brwi. - dobranoc, kicia. - ruszył do wyjścia ale powstrzymałam go i szybko zbiegłam na dół. Niestety ponownie mnie uprzedził. Kurwa !
-Kicia nie kłóć się.. - jego głos stał się bardziej ochrypły, na co mnie przeszły ciarki. Zdecydowałam się poddać gdyż marzyłam tylko o ciepłej pościeli by móc się w niej zanurzyć i po prostu iść spać. Louis z tryiumfem wymalowanym na twarzy ruszył na dół, a ja prosto do łóżka. Wpadłam pod poduszki, otulając się szczelnie kołdrą i przymknęłam oczy.
-Dobranoc, Louis.. - szepnęłam już słabiej.
-Dobranoc, księżniczko... - odszepnął, gładząc jeszcze raz mój policzek, po czym zgasił niewielką lampkę i wyszedł z pokoju.
Zapach, który roznosił się po pokoju ukajał mnie, dzięki czemu czułam się błogo. Poczułam jak sen zaczyna się zbliżać. Po chwili odpłynęłam w ramiona Morfeusza, ciesząc się ciepłem łóżka i pięknym zapachem.


______________________________________________
Hej, hej. :) Przepraszamy za opóźnienia w rozdziale ale wiecie... Szkoła, Milena nie miała długo laptopa a to u niej są rozdziały. Pod ostatnim rozdziałem nie było za wiele komentarzy ale liczymy, że teraz to się zmieni. ;> Komentujcie proszę, wiem, że akcja teraz może się wydawać... Nudna ? Ale spokojnie wszystko w swoim czasie. c: Następny rozdział zostanie dodany... To zależy od Was ! :) x
Marycha&Żulietta (od teraz się tak Milena będzie podpisywać)